Już na samym początku trzeba zastrzec jedno – jeżeli samochód po wypadku trafił w ręce dobrego mechanika, wyposażonego w specjalistyczne narzędzia, to możemy nie zauważyć żadnych śladów napraw. Ale to dobrze. Znaczy to tyle, że autem zajął się fachowiec i że może ono jeszcze długo służyć potencjalnemu nabywcy. Samochody po niewielkich wypadkach można doprowadzić do takiego stanu, że będą w pełni sprawne i bezpieczne. Sprzedający powinien nas jednak poinformować o tym, że samochód uczestniczył w kolizji.Zupełnie inna sytuacja jest wtedy, gdy sprzedający próbuje sprzedać nam byle jak naprawiony samochód, twierdząc stanowczo, że jest to auto bezwypadkowe. Oto kilka rad dla tych, którzy chcą sami zmierzyć się z dość trudnym zadaniem oceny stanu technicznego auta.
Warunki oględzin
Żeby oględziny miały jakikolwiek sens, samochód musi być czysty – tak z zewnątrz, jak i wewnątrz. Poza tym należy je przeprowadzać w pogodny dzień. Dobrze jest zaopatrzyć się w przyrząd do pomiaru grubości lakieru i mieć dostęp do podnośnika w warsztacie.
Oględziny
Rozpoczynamy je od obejrzenia auta z pewnej odległości. Na tym etapie nasze zainteresowanie powinny wzbudzić usterki widoczne na pierwszy rzut oka, czyli źle spasowane blachy nadwozia, co objawia się różną szerokością szczelin, uszkodzenia zderzaków i szyb, załamywanie się światła na płaszczyznach dachu i bokach pojazdu. Każde zniekształcenie czy pofałdowanie może – ale nie musi – oznaczać ingerencję blacharza i lakiernika.
Lakier
Mierząc grubość lakieru nie powinniśmy być zdziwieni, że nawet na nowym aucie jest ona różna – lakier jest najgrubszy w miejscach najbardziej narażonych na uszkodzenia (pokrywa silnika, ostre krawędzie błotników ( 1 ), a najcieńszy (bez warstwy wykończeniowej) – w komorze silnika, w kabinie czy w bagażniku. Nie grubość lakieru na poszczególnych elementach, tylko jej nagłe skoki w granicach jednego, np. drzwi czy błotnika, dużo mówią o kondycji pojazdu. Poza tym w autach powypadkowych często lakieruje się „na błysk” powierzchnie, które fabrycznie są matowe. Dotyczy to wnętrza kabiny (podłoga pod wykładziną), komory silnika czy podłogi bagażnika. Ale uwaga, jeżeli auto wyszło spod ręki dobrego blacharza i lakiernika, a blachy zostały wymienione na nowe, to nawet fachowiec będzie miał kłopoty z wykryciem naprawy.
Nadwozie
W samochodach powypadkowych – niezbyt dobrze naprawionych – szczeliny konstrukcyjne pomiędzy elementami nadwozia są nierówne ( 2 ), występują pofałdowania powierzchni dachu, pokrywy i drzwi ( 3 ), a listew bocznych ( 4 ) nie da się dobrze spasować z błotnikiem czy drzwiami. Wszelkie ingerencje bardzo łatwo poznać po stanie chromowanych listew przydrzwiowych. Widać na nich każdą deformację. Warto też przyjrzeć się miejscom osadzenia przednich reflektorów ( 5 ). Łączą się tam bowiem krawędzie błotnika, pasa przedniego i pokrywy silnika. Jest niemal niemożliwe odtworzenie wzajemnego położenia tych elementów po rozległej naprawie powypadkowej. Chyba, że zostaną wymienione na nowe.
Oglądając auto, zwróćmy uwagę na symetrię kół względem nadwozia ( 6 ) – obydwa koła jednej osi, widziane od przodu, powinny zachowywać tę samą odległość od krawędzi błotników – a także na stan i dopasowanie zderzaków względem elementów metalowych ( 7 ). Sporo uwagi należy poświęcić szybie przedniej ( 8 ). O tym czy była wymieniana, powie nam zapis, z którego możemy odczytać rok produkcji. Jeżeli jest młodsza od auta, to znaczy, że wymiana miała miejsce. W komorze silnika o naprawach mogą świadczyć np. jej zbytnia czystość, natryski lakieru na silniku ( 9 ), stan uszczelnień silikonowych ( 10 ), które powinny być gładkie. Jednak najwięcej o stanie pojazdu powie nam jego…
…podwozie
Zdecydowana większość ekspertów od reanimowania pokiereszowanych aut zbyt mało uwagi poświęca podwoziu. A tam jak na dłoni widać czy auto było odbudowywane. Sprawdzamy:
- punkty mocowania silnika ( 11 )
- czy nie ma otarć i wgnieceń;
- stan poduszek mocujących silnik i skrzynię biegów ( 12 ) – czy nie są pokryte lakierem bądź popękane;
- stan podłogi – czy warstwa ochronna jest ciągła i jednolita, nie złuszcza się i nie ma ubytków;
- progi od spodu w miejscu połączenia z podłogą ( 13 ) – czy są spawane, czy zgrzewane fabrycznie, a podłoga nieuszkodzona;
- podłużnice podłogi – pofalowane, jeśli po kolizji nie wymieniono ich na nowe;
- czy są otarcia na misce olejowej i na innych nisko położonych elementach podwozia; warto odnotować wszelkie wycieki – jeżeli są – i znaleźć przyczynę wycieku oleju.
Przedział pasażerski
Drzwi ( 14 ) powinny otwierać się bez jakichkolwiek naprężeń, fotel kierowcy ( 15 ) nie może być zdeformowany, a pasy bezpieczeństwa ( 16 ) powinny pracować bez zacięć. Inne oznaki, że z autem jest coś nie tak to załamania podsufitki, popękane i zdeformowane plastiki ( 17 ) i koło kierownicy ( 18 ), a także zbyt duże szczeliny w miejscach montowania airbagów. Warto też sprawdzić w jakim stanie są przednie słupki ( 19 ) – u góry i u dołu, a także słupki środkowe ( 20 ) w miejscach, gdzie łączą się z progami. Miejsca te są trudne do naprawy i zazwyczaj pomijane w powypadkowej kosmetyce. Stan przedziału pasażerskiego, np. niespasowanie tapicerki ( 21 ), może świadczyć albo o niedbalstwie właściciela, albo o tym, że nie można jej prawidłowo spasować do zdeformowanych blach. Należy też sprawdzić, czy całe wyposażenie działa prawidłowo (nawiewy powietrza, ogrzewanie, mechanizm opuszczania szyb, oświetlenie, klimatyzacja, itp.
Auta popowodziowe
Trafiło ich sporo na giełdy i do niektórych komisów. Nie da się jednak całkowicie usunąć skutków zalania powodziowego. W trudno dostępnych zakamarkach zostają ślady błota i wilgoci, a w kabinie długo utrzymuje się zapach stęchlizny. Także wadliwe działanie elektroniki może świadczyć o jej kontakcie z wodą.
Każda z opisanych wyżej przypadłości może mieć swoje banalne wytłumaczenie. Dopiero jednoczesne wystąpienie kilku z nich może świadczyć o tym, że auto jest po poważniejszych przejściach. Problem nie tkwi w znalezieniu odbiegających od norm usterek, tylko ich interpretacji. Laik powie o stanie auta niewiele. Fachowiec – bazując na tych samych przesłankach – dużo więcej, ale też nie wszystko. Dla kompleksowej oceny stanu technicznego niezbędne jest poddanie auta specjalistycznym badaniom na tzw. ścieżce diagnostycznej. Dopiero ono umożliwi wyczerpującą odpowiedź na pytanie o stan techniczny auta. Od roku 1995 samochody są tak nafaszerowane elektroniką odpowiadającą za nasze bezpieczeństwo, że nieudolne naprawy tejże są dużo groźniejsze niż partanina blacharza czy lakiernika. Na oko nie da się tutaj nic ustalić.
Kupując auto, zwłaszcza droższe, warto skorzystać z usług rzeczoznawcy. Jest to wydatek od 100 do 500 zł (2003). Jeżeli dojdą do tego koszty związane z serwisem (pełna ścieżka diagnostyczna, pomiar geometrii kół i nadwozia), mogą one wzrosnąć o ok. 1000 zł. To dużo, ale wszystko zależy od tego, ile zdecydujemy się wydać na samochód i ile warte jest dla nas nasze bezpieczeństwo i dobre samopoczucie wynikające z przekonania, że jeździmy samochodem co prawda używanym, ale sprawnym i bezpiecznym.
Źródło: „Kupujemy auto używane”, AUTO MOTOR I SPORT, nr 4 (143), dodatek SAMOCHODY UŻYWANE, kwiecień 2003, str. 76-77